Stories Wiki
Advertisement

W jaskini

Kiedy spojżał u wyjścia jaskini osłupiał... Ponieważ stała tam ta sama postać co w jego śnie. Tym razem był wyraźniejszy i Matt dostrzegł jak dokładnie wyglądał. Miał biało-szare duże włosy zwisające do tyłu. Miał skórę tego samego koloru co włosy a zamiast palców miał dość długie pazury. Zamiast nóg miał dość długi ogon który otaczało małe tornado. Matthew pomyślał z przestrachem-(Czego on odemnie chce?) Wtedy postać powiedziała-Nie obawiaj się mnie. Matt wykrzyknął-Kim ty jesteś?! Postać jeszcze raz powtórzyła-Nie obawiaj się mnie-a potem powiedział-Jestem posłańcem pradawnego gromu, jestem wiatrem, jestem Gerdand. Matt już ochłonął z wrażenia i zapytał-Czego chcesz? Gerdand powiedział-Przychodzę po to co stworzył mój pan i chce to zpowrotem. Matt zdziwiony zapytał-Czyli co? To-powiedział Gerdand i wskazał na rzekomy kamień. Chłopiec usłyszał w sobie cichy i piskliwy głos-Nie pozwól aby mnie zabrali!! Ja nie chce tam wrócić. Matt powiedział-Nie dam ci go bo..bo... Bo co-powiedział rozgniewany Gerdand?! Bo on jes..jest mój! Oddaj mi go lub zgiń!!-Krzyknął Gerdand. Wtedy Matt wziął kamień przed twarz i w tej samej sekundzie Gerdand wyciągnął ręke i strzelił piorunem a kamień wchłonął go jak gombka. Matt naciągnął strzałe na cienciwe łuku i puścił. Strzała przeleciała przez przeciwnika Matt pomyślał-(No tak to przecież jest wiatr) Wtedy Gerdand wykrzyknął-Jam jest wiatr!! Matt pomyślał-(Może mój miecz pomoże) Wyciągnął miecz. Miał proste ostrze a po bokach kawałki zielonego metalu. Gerdand wykrzyknął z przestrachem a potem z gniewem-To pradawne ostrze ziemi! Skąd je masz?! Strzelił jeszcze raz piorunem lecz Matt naprzeciw pioruna wystawił miecz a on wchłonął go tak samo jak kamień. Matt pomyślał-(skoro on nie lubi tego miecza, to może uda mi się go nim pokonać) Popędził na Gerdanda z mieczem w ręku i wbił miecz w jego ciało. Nagle tornada na którym się unosił zniknęło a on sam upadł. Chłopiec poczuł że jego ręce drentwieją. Wyją szybko miecz. Pomyślał-(Zabiłem kogoś!)-przestraszył się i pobiegł w stronę swojego domu...

C.D.N

Advertisement